W Norwegii długość jednej lekcji zależy od poziomu edukacji oraz typu szkoły. W podstawówce i gimnazjum trwa ona zazwyczaj 45 minut, natomiast w liceum może wynosić nawet do 90 minut. W przypadku uczelni wyższych czas ten jest uzależniony od planu zajęć danego kursu lub przedmiotu. Czas trwania jednej lekcji w norweskich szkołach Czas trwania jednej …
Czas lotu: z Bergen, Norwegia do Kraków, Polska. Całkowity czas lotu między Bergen a Kraków to 02 godzin(y) i 19 minut(y). Obliczanie czasu lotu oparte jest na założeniu, że średnią prędkość lotu dla samolotu pasażerskiego to 500 mil na godzinę, co stanowi równowartość 805 kilometrów na godzinę lub 434 węzłów.
Półka skalna Preikestolen i kamień Kjerag. Jedna z wizytówek Norweskich fiordów. Miejsce, gdzie zdecydowanie każdy odbywający wycieczkę do Norwegii musi zobaczyć. Powalające widoki fiordu Lysefjord, niesamowita okolica. Fiord mierzy ponad 30 kilometrów długości a wokoło niego biegną liczne trasy trekkingowe.
Ile trwa lot z Norwegii do Poznania? Najszybciej dolecisz samolotem bezpośrednio, wylatując z Oslo liniami Wizz Air, czas lotu to 1h 30min. Z Kristiansand przez Kopenhaga dolecimy liniami Sas w czasie 2h 10min; Z Bergen przez Kopenhaga dolecimy liniami Sas w czasie 2h 25min; Z Aalesund przez Kopenhaga dolecimy liniami Sas w czasie 2h 35min
Ceny biletów lotniczych do: Norwegia zaczynają się od 59 zł w jedną stronę. Dopasuj terminy, aby skorzystać z najlepszych cen lotów z: Londyn do: Norwegia. Jeśli możesz elastycznie zaplanować podróż, skorzystaj z narzędzia Skyscannera „Cały miesiąc”, aby znaleźć najtańszy miesiąc, a nawet dzień na lot z: Londyn do
- Najpopularniejszy lot: Poznań-Oslo Wizz Air - Bezpośredni lot Poznań-Oslo: Wizz Air - Lot z przesiadką Poznań-Oslo: Lufthansa, Scandinavian Airlines - Czas przelotu Poznań-Oslo: ok. godziny. Lotnisko Poznań. Lotnisko Poznań-Ławica im. Henryka Wieniawskiego powstało już w 1913 roku jako wojskowa pruska Stacja Lotnicza.
Limity dotyczące zwolnienia z cła i podatku akcyzowego. Możesz wwieźć do Norwegii bez cła i podatku akcyzowego następujące towary: Towar. Ilość. Napoje spirytusowe: powyżej 22% alkoholu, do 60% włącznie. 1 litr. Wino: powyżej 2,5% alkoholu, do 22% włącznie (1,5 litra) 1,5 litra. Piwo: powyżej 2,5% (również mocne piwo) lub
Najpopularniejszymi bankami w Norwegii są DnB (dnb.no), Nordea (nordea.no) i Sparebank1 (sparebank1.no). Listę wszystkich banków dostępnych w Norwegii, razem z ich adresami oraz numerami telefonów, znajdziemy TUTAJ. fot. commons.wikimedia.org. Do założenia konta w norweskim banku potrzebujemy norweskiego numeru personalnego albo tzw.
Czas trwania lekcji może się różnić w zależności od kraju, ale w Norwegii jest to standardowy czas. Teraz, gdy wiesz, ile trwa jedna lekcja w Norwegii, możesz lepiej zrozumieć norweski system edukacyjny. Wezwanie do działania: Sprawdź, ile trwa 1 lekcja w Norwegii i odkryj więcej na ten temat! Link tagu HTML: https://trendliving.pl/
krócej niż 5 lat, mają okres wypowiedzenia 1 miesiąc; od 5. do 10. lat – 2 miesiące; powyżej 10. lat – 3 miesiące. Jednak od tej zasady są pewne wyjątki. W Norwegii osoby po 50. roku życia, zatrudnione u jednego pracodawcy powyżej 10. lat mają prawo do dłuższego okresu wypowiedzenia.
zvtFXc. Treść główna Kacper zapytał(a) Odpowiedz Pojechać stopem do najbliższego lotniska skąd polecieć do Oslo/Bergen/Stavenger i stamtąd wybrać się na Nordkapp i ewentualnie też wrócić samolotem, czy wyjechać stopem przez Inflanty następnie prom z Estonii do Finlandii i całą trasę Finlandia, Norwegia, Szwecja, Dania, Niemcy, Polska stopem? jak lepiej? odpowiedział(a) 6 lat temu Najlepszym rozwiązaniem rzeczywiście będzie skorzystanie z lotu do Oslo. Można trafić tanie bilety, więc to najbardziej opłacalne. odpowiedział(a) 6 lat temu Dasz radę stopem Kamil odpowiedział(a) 6 lat temu lepiej do oslo, tanie sa loty Adam odpowiedział(a) 6 lat temu Najlepiej polecieć do jakiegoś norweskiego lotniska i stamtąd złapać zaczynają się od kilkunastu złotych w jedną stronę :) Treść dodatkowa. Najnowsze pytania Udzielonych odpowiedzi: 0 Udzielonych odpowiedzi: 0 Udzielonych odpowiedzi: 0 Udzielonych odpowiedzi: 0 Udzielonych odpowiedzi: 1 Udzielonych odpowiedzi: 0 Udzielonych odpowiedzi: 0 Popularne pytania Udzielonych odpowiedzi: 27 Udzielonych odpowiedzi: 23 Udzielonych odpowiedzi: 15 Udzielonych odpowiedzi: 25 Udzielonych odpowiedzi: 18 Udzielonych odpowiedzi: 25 Udzielonych odpowiedzi: 7 Kalendarze najlepszych cenRzeszów – Wenecja 304 złWarszawa – Dubrownik 465 złWarszawa – Londyn 566 złKraków – Rzym 262 złKraków – Porto 383 złWarszawa – Lizbona 485 złWarszawa – Ateny 523 złWrocław – Abu Zabi 2614 zł Pytania nierozwiązane
Strajk techników lotniczych rozpoczął się w nocy, z 17 na 18 czerwca. Fot. Catchlight, materiały prasowe Avinor Widerøe i Norwegian wciąż informują o problemach wynikających ze strajku techników lotniczych. 23 czerwca linie odwołały kolejne połączenia. Tylko w czwartek anulowano 27 lotów. Jak informują norweskie media, problemy branży mogą się pogłębić. Strajkiem grożą piloci SAS. Rozmowy pomiędzy pracownikami a spółką trwają od późnej jesieni 2021 roku. Termin wypracowania porozumienia mija 29 czerwca. Jeśli do tej pory negocjacje nie zakończą się powodzeniem, do strajku może przystąpić 900 pilotów. – Wpłynie to na 250 lotów dziennie i dotknie 45 tys. pasażerów – mówi na łamach agencji prasowej NTB analityk Hans Jørgen Elnæs z Winair AS. Do protestu mogą dołączyć mechanicy SAS z Danii. Wynikające z konfliktu zmiany dotkną rynku lotniczego wszystkich państw nordyckich. Kolejne loty odwołane Jak informują władze Widerøe, problemy związane z protestem techników lotniczych będą odczuwalne również po zakończeniu strajku. – Musimy przełożyć termin niektórych prac konserwacyjnych, co oznacza, że prawdopodobnie będziemy mieli problemy z regularnością nawet później. Martwimy się o to – skomentowała w rozmowie z NRK Silje Brandvoll, dyrektor ds. komunikacji Widerøe. Tylko 23 czerwca spółka odwołała 15 odlotów. Z realizacji sześciu połączeń (w obie strony) zrezygnował Norwegian. W czwartek nie zostaną zrealizowane loty pomiędzy Oslo i materiały prasowe Norwegian Mediator odpowiadający za negocjacje pomiędzy Norweską Organizacją Techników Lotniczych (NFO) i Konfederacją Norweskich Przedsiębiorców (NHO Luftfart) poinformował, że 23 czerwca o 15:00 odbędzie się kolejna próba wypracowania porozumienia pomiędzy stronami. – Nie jest pewne, czy uda nam się coś osiągnąć – skomentował mediator Carl Petter Martinsen. Dodał, że inicjatywa spotkania wyszła od niego. – Moim zadaniem jest znalezienie rozwiązania tego konfliktu – NFO, NHO, NRK, E24, TV2 To może Cię zainteresować
Zaczynając planować swoją podróż na Lofoty, musisz dobrze określić co tak naprawdę będziesz tam robić. Lofoty to małe wyspy, szybko je można zwiedzić, ale sposobów na spędzenie tam wolnego czasu jest mnóstwo. Musisz pamiętać, że ceny są o wiele wyższe, więc jeśli ograniczają Cię pieniądze, swoją podróż na Lofoty musisz dobrze zaplanować. Podróż samolotem Na Lofoty szybko dostaniesz się samolotem z każdego lotniska w Polsce. Lot jest z przesiadką lub nawet dwiema w zależności od tego, jaką wybierasz opcję. Niestety nie ma lotów bezpośrednich. Na początek musisz wybrać lot do Oslo. My naszą podróż rozpoczynaliśmy z Gdańska ze względu na to, że loty w wybranym przez nas terminie były o wiele tańsze. Do Oslo lata wiele linii lotniczych w tym tani przewoźnik norweski Norwegian. Kolejnym krokiem jest rezerwacja lotu na trasie Oslo-Bodo. Bodo to lotnisko lokalne, o wiele mniejsze niż niektóre polskie lotniska, ale dobrze dostosowane do potrzeb podróżujących i skomunikowane blisko centrum Bodo. Tak naprawdę na piechotę z lotniska do centrum jest ok. 15 minut. Przed lotniskiem stoi sporo taksówek i autobus, którym dotrzecie do centrum, jeśli wasz bagaż jest zbyt duży, aby iść. Ważna informacja dla podróżującychprzez międzynarodowe lotnisko w Oslo Gardermoen Wykupiliśmy wszystkie loty Norwegianem, zrobiliśmy to na dwóch rezerwacjach z Polski do Norwegii (trasa Gdańsk-Oslo-Bodo) oraz powrót (Bodo-Oslo-Warszawa). Pierwszy raz lecieliśmy tymi liniami, ale mogę Wam je śmiało polecić. Po wydrukowaniu rezerwacji w lewym górnym rogu jest kod do zeskanowania przed wejściem do strefy SECURITY lub na pokład samolotu. Co najważniejsze w tej informacji, jeśli masz bagaż, który poleci w luku przed odlotem, musisz go odprawić. Na twojej rezerwacji nie będzie wtedy kodu lub będzie informacja, że musisz się odprawić. W trakcie odprawy zostanie wydrukowany dla Ciebie boarding pass, czyli twój bilet. Jest to standardowa procedura dla wszystkich linii lotniczych. Nasz lot do Oslo był międzynarodowy, ale lot do Bodo był już lotem na terenie Norwegii, więc był lotem krajowym. W tym przypadku na lotnisku w Gdańsku dokonaliśmy odprawy na oba loty, wydrukowano nam boarding passy i tym samym nie musieliśmy się martwić o nasz bagaż, który spokojnie sobie leciał do Bodo. Dlaczego Norwegian jest godny polecenia? Żadna inna tania linia lotnicza nie zaopiekuje się Wami tak jak Norwegian. Na 24 h przed wylotem do Oslo dostaliśmy wiadomość smsem, że jeśli nasze loty są skomunikowane na terenie kraju (a tak było, ponieważ lecieliśmy tego samego dnia i z tego samego lotniska do Bodo) to należy iść prosto do wyjścia (gate) na pokład samolotu. To dość ważne, ponieważ lądując na lotnisku należy kierować się na domestic transfer, żółtą bramkę w strefie D2, która przeprowadza podróżnych do strefy lotów krajowych. I tutaj miła niespodzianka. W strefie D2 wyświetlają się wszystkie samoloty, które przylatują na lotnisko. Zanim przejdziesz przez bramki musisz poczekać od 20-40 minut, aby twój bagaż został przygotowany. W tym czasie czekasz, aż pod twoim numerem lotu i destynacją z której przybyłeś, wyświetlą się trzy pierwsze litery twojego imienia i nazwiska. To oznacza, że twój bagaż dotarł, został rozpoznany, a ty możesz spokojnie przejść przez żółte bramki. Należy podejść do wejścia, zeskanować bilet, miła Pani pokaże Ci zdjęcie Twojego bagażu i zapyta „Czy to Pański bagaż?”, wtedy będziesz jak w siódmym niebie i spokojnie przejdziesz na swój lot krajowy …. Ach jak błogo i spokojnie nie martwić się o nic. Lot z Oslo do Bodo trwa godzinę. Krótko, jak na pokonanie dość sporych odległości. Lotnisko w Bodo jak już wspomniałam, jest bardzo malutkie, ale urokliwe, w toalecie w dużym wazonie stoją zawsze świeże kwiaty 🙂 Na Lofoty – promem z Bodo do Moskenes Z Bodo na Lofoty można dostać się promem. Promy odpływają kilka razy dziennie, a aktualny rozkład można znaleźć na stronie przewoźnika oraz na stronie poświęconej w całości Lofotom. Więcej informacji o rozkładzie znajdziecie tutaj. Jak dostać się z lotniska w Bodo do portu? Na szczęście z lotniska do portu jest kilka minut piechotą. Idąc naprawdę wolno, dojdziecie w 30 minut. Wychodząc z lotniska, kierowaliśmy się na prawo, przeszliśmy przez pasy na drugą stronę ulicy i weszliśmy w zabudowania wciąż idąc przed siebie. Droga zaczyna później schodzić lekko w dół, pomiędzy budynkami zobaczycie nabrzeże i stojące w porcie statki. W porcie jest mała poczekalnia, kilka stolików i toalety. W poczekalni przesiedzieliśmy sporo czasu czekając na prom. Na upartego trzeba mieć tylko karimatę i śpiwór, żeby rozłożyć się w kącie na podłodze i przespać tam noc. W poczekalni brak gniazdek, aby podładować telefon! Jeśli wasza podróż jest długa zabierzcie ze sobą powerbanka. My znaleźliśmy tylko jedno gniazdko w przejściu pomiędzy toaletą a poczekalnią. Bilety na prom zakupuje się na statku. Trzeba ustawić się w kolejce, podchodzi wtedy ktoś z obsługi i sprzedaje bilet. Cena za dwie osoby dorosłe to 425 NOK (ok. 210 zł wrzesień 2017 r.). Prom do Moskenes płynie od 3 do 4 h. Nie pływa przy złej pogodzie! Pamiętajcie o tym, kiedy planujecie swoją podróż, gdyż może się ona przedłużyć. Nasz prom był opóźniony ze względu na silny wiatr. Statek przypłynął 1,5 h później. Fale były bardzo duże, więc jeśli masz chorobę lokomocyjną, zabierz silne środki. Ja nie miałam do tej pory takich problemów, ale podróż na Lofoty mnie pokonała i była istnym koszmarem. Cztery godziny w kabinie toalety nie były moim marzeniem, ale duże fale i silny wiatr nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. W takich sytuacjach warto poprosić obsługę o pomoc. Na promie jest wydzielona strefa dla dzieci! Warto o tym wiedzieć, znajduje się na środkowym pokładzie promu. Samolotem z Bodo do Leknes i Svolvær – bezpośrednio na Lofoty Jeśli nie chcecie płynąć promem, to zostaje jeszcze samolot. Cena ok. 400 zł tam i powrót liniami Wideroe. Tej opcji nie wypróbowaliśmy, ale jest ona przede wszystkim dla osób cierpiących na chorobę morską. Komunikacja publiczna na Lofotach Niestety to jedna z rzeczy, która kuleje i nie mogę powiedzieć o niej nic dobrego. W rozkładzie jazdy trzeba się dobrze rozeznać, a rozczytanie planu zajęło mi kilka chwil. Autobusy odjeżdżają rzadko, z przystanków zlokalizowanych w niekoniecznie dobrze oznakowanych miejscach. Na samym początku myśleliśmy, że uda nam się zwiedzić Lofoty podróżując tylko autobusami, ale jeśli wasz portfel nie jest wypchany sporą ilością gotówki to i wy nie macie na co liczyć. Pomimo tego, że Lofoty to mały archipelag wysp nie da się ich zwiedzić na piechotę (chyba, że macie bardzo dużo wolnego czasu, a wasza podróż to zaplanowana wędrówka przez Lofoty). Dobrze jest mieć jakiś środek transportu, którym będziecie się przemieszczać np. rower, auto, camper. Jeśli jesteście na Lofotach tylko kilka dni, to warto wynająć auto. W dwa-trzy dni zobaczycie wszystkie najważniejsze i topowe miejsca, będzie też czas na jednodniowy treking. Nie jestem zwolenniczką szybkiego zwiedzania i odhaczania atrakcji, ale też rozumiem, że krótki urlop powoduje u większości turystów planowanie wielu atrakcji w krótkim czasie. Starajcie się jednak tego unikać, bo zwiedzanie na hop siup jest o wiele mniej przyjemne, niż wolne podróżowanie. W podświetlanym linku tutaj możecie przejść do strony z rozkładem jazdy autobusów. Ceny biletów i zniżki znajdziecie tutaj. Wynajęcie samochodu To był najlepszy pomysł, na jaki mogliśmy wpaść. Nasz pobyt na miejscu był dość krótki, nie wiedzieliśmy, czy uda się wszystko zobaczyć, ale postanowiliśmy, że wszystkie najważniejsze miejsca zobaczymy w 3 dni. Auto wynajęliśmy tylko na dwa dni, ale i tak wystarczyło nam czasu na objazdówkę po archipelagu. Wypożyczalnie są w wielu miejscach na Lofotach, jedną widziałam w Moskenes zaraz przy wjeździe na prom, druga jest w Stamsund. Jest kilka innych w największych miejscowościach. My wybraliśmy wypożyczalnię z Stamsund, ponieważ tam mieszkaliśmy, nocleg wynajęliśmy przez Airbnb (tutaj specjalna zniżka klik!). Cena za wynajem samochodu w naszym przypadku to 500 NOK za dzień. Dzięki temu, że wynajęliśmy samochód, mogliśmy podziwiać miejsca mniej dostępne, np. przepiękne Nusfjord, gdzie dowiedzieliśmy się, czym jest słynny sztokfisz! Łapanie stopa Zaraz po dopłynięciu do Moskenes szukaliśmy przystanku autobusowego. Nieskutecznie. Z powodu silnego deszczu stwierdziliśmy, że łapiemy stopa. Udało nam się złapać turystów z Niemiec, którzy byli dość chętni do zatrzymywania się w miejscach topowych w trakcie naszej wspólnej podróży. Później wysadzili nas w Leknes, a my musieliśmy znów czatować na kogoś miłego. To trwało już trochę dłużej, może z 40 minut, ale w końcu się udało! Polecamy Wam podróżowanie w ten sposób, to naprawdę świetna sprawa na Lofotach. Więcej o Lofotach dowiesz się z zakładki Norwegia, gdzie opisaliśmy bardziej szczegółowo kilka naszych wypadów. Jest zarówno o trekkingu, jak i zwiedzaniu przepięknych miejscowości takich jak Nusfjord, Stamsund, Heningsvaer czy A.
Brak planów na wieczór, 8 złotych w portfelu i kanapka w kieszeni jeszcze niedawno były sposobem na spędzenie popołudnia w Norwegii. Dziś taka frajda kosztuje trochę więcej. Nie prowadzi co prawda do Oslo ani na biegun polarny, ale wystarczy, żeby poczuć, jak smakuje Skandynawia. To nie będzie historia o wielkich pieniądzach. To historia o względnie niewielkich pieniądzach, za które można kupić całkiem sporo wrażeń. I jeszcze sprostowanie: nie wystarczy wstać od biurka z kilkudziesięcioma złotymi, żeby po paru godzinach wylądować w Sandefjord. O tym trzeba było pomyśleć jakiś miesiąc wcześniej. Wszystko poza tym się zgadza. Magia jednodniówek Drogie, męczące, nieopłacalne – takie na początku wydają się w loty jednodniowe oferowane przez operujących w Polsce tanich przewoźników. Drogie - bo „na pewno droższe niż mówią” i na pewno droższe niż nakazywałaby przyzwoitość. Męczące, bo przecież nawet lecąc do przykładowo Dortmundu, lecisz pod Dortmund, więc żeby dostać się do centrum, do tego zjeść i przez chwilę odpocząć, trzeba sprawnie operować ograniczonym czasem. Nieopłacalne – bo mniej niż 10 godzin spędzonych na odprawie, locie, kilkukilometrowej pieszej wędrówce, ponownej odprawie i ponownym locie nie jest przykładem najefektywniej wykorzystanego popołudnia. Tym bardziej, że za całość trzeba zapłacić z własnej kieszeni. fot. Malwina Wrotniak / / Zaskakująco tanie, energetyzujące i ogólnie w porządku – mówi się o tym samym, stawiając po tej krótkiej podróży stopę w rodzimym porcie lotniczym. Kilka godzin wypełnionych skandynawskim powietrzem, obcobrzmiącym językiem i nowymi wrażeniami skutecznie kasuje pamięć o wcześniejszych obawach. Później, co najmniej do wyczerpania wszystkich możliwości – czyli dostępnych kierunków - jest tylko lepiej. Zrozumiała nie dla wszystkich magia jednodniówek. Krótki wyjazd czy dłuższe wakacje? Zobacz oferty ze zniżką do 70% 3 problemy lotów jednodniowych Polacy nie mają szczęścia do zbyt wielu 1-dniowych połączeń. Przewoźnicy zmieniają rozkłady lotów, co powoduje, że z sezonu na sezon lista możliwości wygląda inaczej. Niby znalezienie trasy, na której samolot obraca w obie strony tego samego dnia nie jest trudne. Problem w tym, że taka podróż zwykle zaczyna w innym kraju, co oznacza, że wylecieć z Polski się uda, czego niestety nie można już powiedzieć o powrocie. Kiedy już upoluje się połączenie rozpoczynane w Polsce i tutaj tego samego dnia kończone, pojawia się drugi problem – niefortunne godziny wylotów przekładające się na zbyt krótki czas pobytu za granicą. W wielu przypadkach 1-dniówki to krótkie kursy samolotu tam i (po 25 minutach) z powrotem, nie dające możliwości na zobaczenie niczego więcej poza terminalem zagranicznego lotniska. Jest jeszcze kwestia ceny. Jednodniówki są atrakcją, gdy płaci się za nie naprawdę niską stawkę. W najlepszych dla pasażerów low costów czasach połączenie kosztowało nawet złotówkę. Zarezerwowanie biletów za kilka czy kilkanaście złotych też nie wymagało specjalnej gimnastyki. Dziś prawie na pewno przyjdzie za nie zapłacić więcej, bo -trzeba to powiedzieć szczerze - złote lata taniego latania z Polski są już za nami. Przy sprzyjającym szczęściu i determinacji, uda się upolować taką podróż w cenie kilkudziesięciu złotych za podróż w dwie strony. Zobacz, jak przebiega lot jednodniowy godzina po godzinie » Jednodniowy lot krok po kroku Jak w praktyce wygląda jednodniowy lot za granicę? Za przykład niech posłuży Norwegia. Z Wrocławia. Wówczas za 8 złotych w dwie strony. Wtorek 06:30 Wyjście do pracy. Bez paszportu, dodatkowego bagażu (plecak zamiast torebki) czy ubrań na zmianę (w pogotowiu kurtka przeciwwiatrowa). Po pracy zajrzę do Norwegii. 12:30 Przystanek – w oczekiwaniu na podmiejski autobus na lotnisko. Bilet miesięczny - dodatkowych kosztów brak. 13:15 Odprawa na lotnisku. Boarding pass drukowany w domu, bagażu rejestrowanego nie ma – jedyna kolejka to ta do kontroli bezpieczeństwa. 14:25 Oslo Torp; fot. MWC/ 14:10 W drodze na pokład. Kolejka – jak zawsze w tanich liniach – długa i zwarta. Bo przecież kto pierwszy, ten wybiera, gdzie siada. Podobno to bardzo ważne. Port lotniczy we Wrocławiu; fot. MWC/ 16:10 Witaj, Norwegio, witaj Sandefjord Lufthavn Torp. Lotnisko kameralne, obcojęzyczne objaśnienia nie objaśniają niczego. Sprawdzone w internecie poprzedniego dnia: polować na bezpłatną linię autobusową w kierunku stacji kolejowej Torp. Okolice Sandefjord Lufthavn Torp; fot. MWC/ 16:30 Stacja kolejowa Torp. Wsiadając w pociąg tutaj, wysiąść można w Oslo (jak na posiadany czas do dyspozycji, za daleko), opcjonalnie w Sandefjord (polecane wrogom spacerów, gdy ciepło oraz wszystkim innym, gdy zimno i ciemno). Kameralna stacja kolejowa Torp; fot. MWC/ Darmowa linia autobusowa pomiędzy lotniskiem a stacją kolejową Torp; fot. MWC/ 16:30-17:20 Spacerem przez norweską wieś. Mimo wczesnej jesieni, absolutnie zielono i dość ciepło. Powietrze pachnie pysznie, ogłusza wszechobecna cisza. Da się dostrzec rowerzystów i poruszających się na rolkach szerokimi chodnikami wylanymi asfaltem. Po drodze mnóstwo czerwonych i białych domów – dokładnie takich, o jakie zwykło się podejrzewać Norwegię. Przez okna pozbawione żaluzji czy długich firan nawet z daleka widać ciepły klimat wnętrz. Na podwórkach motorówki, kajaki, rowery. Tego szuka się w Norwegii; fot. MWC/ Pomiędzy Torp a Sandefjord; fot. MWC/ Pomiędzy Torp a Sandefjord; fot. MWC/ Pomiędzy Torp a Sandefjord; fot. MWC/ Uderza nie tyle niewielka liczba mijanych samochodów, co powolne tempo, w jakim się poruszają po pustych drogach. Każdy zbliżający się do przejścia przez ulicę pieszy jest naturalnym powodem do zatrzymania pojazdu i ustąpienia pierwszeństwa. Na tej głębokiej prowincji wygląda to cokolwiek zabawnie. 17:30 Sandefjord. Niewielkie, bo 40-tysięczne, za to urocze miasto, które dorobiło się nawet tak zwanego centrum. Największa atrakcja – port, z którego startują promy do Szwecji. Przy brzegu cumuje mnóstwo mniejszych łodzi. Dookoła spacerujący z psami Norwegowie. W tle portu poukładane kaskadowo, jeden nad drugim, domy. Daleko na horyzoncie Skagerrak – cieśnina pomiędzy Norwegią, Szwecją i Danią. Nadal cicho, nadal spokój, nikt nigdzie się tu nie spieszy. U schyłku dnia słońce przyjemnie świeci w twarz. Port w Sandefjord wczesną jesienią; fot. MWC/ W stronę Szwecji; fot. MWC/ Sandefjord; fot. MWC/ Typowa norweska zabudowa kaskadowa; fot. MWC/ Zatrzymać się tu na dłuższą chwilę, mając na uwadze, że jeszcze ponad 5 godzin i 8 złotych temu świat dookoła wyglądał tak bardzo inaczej, bezsprzecznie warto. 18:30 Norweski McDonald’s. Cheeseburger – ok. 10 zł. 19:20 W drodze na stację kolejową. Tym razem pociągiem. Raz, że dodatkowa atrakcja, dwa, że w Norwegii wieczór przychodzi dość szybko. Powrót pieszo spokojnie zmieści się w czasie, ale warto w takim wypadku zatroszczyć się o jakiś odblask – trasa miejscami wiedzie ulicą. Wieś to w końcu wieś. Ulice Sandefjord; fot. MWC/ Norweska city art; fot. MWC/ Rowery mile widziane; fot. MWC/ 19:38-19:42 Szybkim pociągiem z powrotem do stacji Torp. Prawie godzinny spacer między jedną a drugą stacją w wydaniu norweskiej kolei zajmuje… 4 minuty. W wagonie (potwierdzą ci, którzy zdążyli usiąść) wygodnie, czysto i nowocześnie. Cała przyjemność, bagatela, 41 koron norweskich. Tak – 4 minuty podróży za 20 zł. Tyle w temacie drożejących w Polsce biletów. Płatność tylko kartą. Jeden z dostępnych kierunków - Oslo; fot. MWC/ Norweskie STOP; fot. MWC/ Norweska kolej NSB; fot. MWC/ 19:43 Zsynchronizowany z rozkładem kolei autobus już czeka na podróżnych kierujących się na lotnisko. 19:55 Odprawa lotniskowa. Powrotny boarding pass znowu w plecaku, kolejka znowu wyłącznie do kontroli bezpieczeństwa. Kolejka do samolotu - jak zawsze. Obok kilka znajomych z podróży w tamtą stronę twarzy. Patrz: magia jednodniówek. 20:55 Wylot do Polski. 22:40 Port Lotniczy we Wrocławiu. Trzeba łapać autobus. 23:15 Znowu w domu. Środa 06:30 Wyjście do pracy. Nie tylko Norwegia. Przeczytaj o innych kierunków "jednodniówek" » Instrukcja obsługi jednodniówki Wyrwanie się na kilka godzin do innego świata i zapłacenie za to 8 złotych, może uwieść. Norwegia - mimo wyższych dziś cen (za dobrą okazję uznać należy stawkę ok. 39 zł) - flirtuje w ten sposób z pasażerami z wyjątkową skutecznością (co widać po liczbie osób spotykanych na obydwu odcinkach 1-dniówki), podobne wrażenia można jednak zafundować sobie także w Niemczech, Holandii czy Wielkiej Brytanii. Szansę na 1-dniową podróż w przyszłym miesiącu będą mieli np. mieszkańcy Wrocławia - do Eindhoven w Holandii, a od kwietnia również do Oslo Torp, choć ze zmienionymi porami lotów. Z Gdańska można polecieć w ten sposób na Wyspy (Londyn Luton), z Katowic (latem) do Burgas nad Morze Czarne. Szczegółów należy szukać bezpośrednio w systemach rezerwacyjnych przewoźników. Najszybsi mają szansę załapać się na promocje ogłaszane przez internetowe serwisy monitorujące ceny biletów lotniczych. Nie każda 1-dniowa podróż będzie jednak wyglądała w opisany sposób. W Dortmundzie dojazd komunikacją miejską do centrum kosztuje, zimą w Norwegii jedynym bezpiecznym środkiem transportu w obie strony jest pociąg, w Eindhoven trasa do centrum nie jest ani przyjemna, ani krótka jak na czas, którym się dysponuje. Oczywiście wszędzie można wsiąść w autobus czy taksówkę i zazwyczaj uda się w ten sposób niemało zobaczyć. Tyle, że to nie będzie już popołudnie za grosze. Trzeba mieć też na uwadze, że połączenia jednodniowe nie są dostępne codziennie, ale zwykle raz, dwa razy w tygodniu. Jak wspomniano, nie ze wszystkich lotnisk w kraju. W zależności od wybranego kierunku podróży, różna będzie długość postoju w zagranicznym porcie. Od tego czasu należy odliczyć teoretycznie 2, a w praktyce ponad 1 godzinę potrzebną na odprawę. Taki jednodniowy, nisko kosztowy projekt nie uda się bez odprawy online i zastosowania innych zasad taniego latania. Niektórzy odpadną w przedbiegach. Pozostali raczej nie będą